To może być bomba ekologiczna. Co planują zrobić z chemikaliami w Jeleńcu?

Przypomnijmy, mieszkaniec Chełmna w październiku 2018 roku podpisał umowę dzierżawy z właścicielem działki w Jeleńcu. Twierdził, że będzie prowadził działalność gospodarczą, a samochody zrzucały tam kontenery. Po kontroli zarządzonej przez wójta okazało się, że większość pojemników była nieoznakowana. Na ponad 100 wielkich pojemnikach typu mauser brak informacji, co jest w nich przechowywane. Podobnie - jeśli chodzi o kilkaset wiader o pojemności 5-10-15 l. Do firmy weszła policja, prokurator, straż pożarna, przedstawiciele urzędu marszałkowskiego i FOŚiGW. Okazało się, że to odpady niebezpieczne: lakiery, materiały ropopochodne. Dariusz K. z Chełmna został zatrzymany. To on zarejestrował w Warszawie spółkę Satorecykling, jest prezesem, w zarządzie nie ma wspólników. Usłyszał zarzut z art. 183 par. 1 KK dotyczący składowanie niebezpiecznych odpadów bez zezwolenia. Niedawno usłyszał też wyrok. Na razie - nie jest on prawomocny.

Wiceminister Michałek rozmawiała z prezesem Adriany S.A. o tarczy antykryzysowej

- Wyrok nie jest prawomocny, ponieważ apelację złożył obrońca Dariusza K. - informuje Grażyna Wiącek. - Sąd skazał Dariusza K. na dwa lata pozbawienia wolności, wydał 10-letni zakaz prowadzenia działalności związanej z gospodarką odpadami i zasądził 10 tysięcy złotych na fundusz ochrony środowiska. Obciążył oskarżonego wydatkami postępowania - 13,5 tysiąca złotych. Właściciel działki został zobowiązany przez fundusz ochrony środowiska do usunięcia odpadów. Twierdzi, że go na to nie stać. Wójt obiecał, że gmina postara się usunąć i zutylizować w swoim zakresie, we współpracy z funduszem.

Od czasu aresztowania Dariusza K. minęło 1,5 roku, a niebezpieczne odpady nadal są w Jeleńcu.

- Obowiązek usunięcia odpadów nałożono na ich posiadacza - mówi Małgorzata Rybacka, insp. ds. zagospodarowania przestrzennego i ochrony środowiska w Urzędzie Gminy w Papowie Biskupim. - Adres wskazanej spółki w KRS nie istnieje. Pisma do nas wracają. Dostarczyliśmy więc pismo do aresztu, w którym przebywał zatrzymany w tej sprawie mężczyzna. Nadal jednak odpady nie zostały usunięte. Pisaliśmy do wielu instytucji, w tym do wojewody czy ministerstwa środowiska z prośbą o fundusze na usunięcie i utylizację niebezpiecznych odpadów. Nie jesteśmy właścicielem terenu, ale problem mamy - spadł na ans jak kukułcze jajo.

Inna osoba jest właścicielem odpadów, a inna - działki.
- Nie ma zgody wójta ani radnych na wydanie co najmniej miliona złotych z budżetu gminy na usunięcie tych odpadów - dodaje Małgorzata Rybacka. - Odzyskanie tej kwoty od posiadacza odpadów byłoby niemożliwe. Gdyby nie szybka reakcja mieszkańców, którzy zareagowali w 2018 roku na nielegalny proceder, pewnie tych chemikaliów byłoby jeszcze więcej. Teraz też mają oko na to miejsce, by nikt nic już tam nie dowoził. Niestety, kawałek dalej jest ujęcie wody. Będziemy kolejny raz sprawdzać czy nie doszło do skażenia wody. Badamy wodę regularnie.

Pani inspektor zapowiada, że wkrótce wyśle kolejne pisma do różnych instytucji z prośbą o wsparcie finansowe na usunięcie niebezpiecznych chemikaliów w terenu Jeleńca.