Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szarytki z Chełmna zaraziły koronawirusem inne zakonnice, ale miasto jest bezpieczne

Monika Smól
Monika Smól
Wszystko zaczęło się pod koniec kwietnia od zakonnicy - wolontariuszki z chełmińskiego Zgromadzenia, która pracowała w Szpitalu Nowym w Świeciu, na oddziale zakaźnym.
Wszystko zaczęło się pod koniec kwietnia od zakonnicy - wolontariuszki z chełmińskiego Zgromadzenia, która pracowała w Szpitalu Nowym w Świeciu, na oddziale zakaźnym. Andrzej Banas / zdjęcie ilustracyjne
Większość zakonnic ze Zgromadzenia Sióstr św. Wincentego a Paulo w Chełmnie Prowincja Chełmińsko-Poznańska jest zakażona koronawirusem. Jedna zmarła. Siostry, które niedawno włączyły się w szycie maseczek ochronnych, same nie uchroniły się przed groźnym wirusem.

Niestety, pomimo zakazów zakonnice przemieszczały się, przywiozły koronawirusa i zakaziły też siostry na naszym terenie - mówi Witold Draber, dyrektor poznańskiego Sanepidu.

Wszystko zaczęło się pod koniec kwietnia od zakonnicy - wolontariuszki z chełmińskiego Zgromadzenia, która pracowała w Szpitalu Nowym w Świeciu, na oddziale zakaźnym. Po pracy wracała, bo to zaledwie kilka kilometrów, do chełmińskiego klasztoru.

Testy po całości

- Po wykonaniu testu medykom w świeckim szpitalu - także dwóm pracującym tam siostrom z Chełmna - wynik wskazał, że jedna z nich jest zakażona - mówi Zdzisław Gamański, starosta powiatu chełmińskiego. - Pobrano wymazy od 330 osób - sióstr zakonnych, pracowników klasztoru w Chełmnie, a także pracowników i mieszkańców Domu Pomocy Społecznej, który siostry prowadzą przy klasztorze. Pierwsze testy wykazały, że żaden z pensjonariuszy nie został zakażony, ale zachorowała większość sióstr, pracownik klasztoru i jeden z dwóch księży - w sumie 48 osób, a także pięciu pracowników DPS-u: pielęgniarka-zakonnica oraz czterech pracowników m.in. z kuchni. W sumie zakaziły się tam 53 osoby.

Siostry i pozostałe zakażone osoby, w zależności od ich stanu i samopoczucia, zostały przewiezione do utworzonego w Ciechocinku izolatorium lub do szpitala jednoimiennego w Grudziądzu. Natomiast na chełmiński klasztor i DPS Sanepid nałożył kwarantannę.

Dla sióstr to bardzo trudna sytuacja.

- Doświadczenie, którego obecnie mogłyśmy stać się uczestniczkami nie jest łatwe, po ludzku trudne do dźwigania - podkreśla siostra Małgorzata Pranga, przełożona prowincjonalna w Zgromadzeniu. - Jednak czym więcej dni w nim trwamy, tym bardziej dostrzegam, że prędzej niż wirus „korona” rozprzestrzenia się łańcuch dobra, ludzkiej solidarności. Cały świat (nie przesadzam), wielu ludzi, których nie znamy osobiście przychodzą z różnoraką pomocą. Pan w swojej pomysłowości jest naprawdę nieprzewidywalny, mamy pewność, że ogrom modlitw, wiele odprawionych intencji mszy świętych - pozwoli nam stawić czoła lękom, niepewności i uczy ufać Bogu, ale też zauważać piękno w wielu wspaniałych ludziach.

Wynik ujemny

- Nie udzielam informacji - siostra Urszula Wardowska, dyrektor DPS przy klasztorze w Chełmnie ucina rozmowę zanim zadam pytania i kieruje do starosty. Ten podkreśla, że ona też objęta została kwarantanną, a pensjonariusze i pracownicy objęci kwarantanną na terenie DPS-u, w niedzielę i w poniedziałek - mieli zrobione powtórne wymazy.

- Otrzymałem informację, że wyniki testów są negatywne. To wielka radość dla nas, dla siostry dyrektor DPS-u, pracowników, którzy na siedem dni zostali zamknięci z podopiecznymi, a także dla rodzin tych osób. Wszyscy żyli jak na bombie! Po dobrych informacjach kwarantanna w środę - na razie tylko z DPS-u - została zdjęta - relacjonuje Zdzisław Gamański. - Zamknięta pozostaje tam kuchnia, której pracownicy są zakażeni. Posiłki docierają w formie cateringu.

Zgromadzenie w kwarantannie

Kilka dni temu Sanepid kwarantannę nałożył także na Zgromadzenie i tu nadal ono obowiązuje. Siostry pozostające w klasztorze, u których pierwsze testy wyszły negatywnie, zanim nie będzie wyników powtórnego wymazu - nie mogą wychodzić poza jego mury.

Zamknięta została jadłodajnia dla najuboższych, którą zakonnice prowadziły w porozumieniu z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Chełmnie. Dyrektor MOPS-u podkreśla, że nawet w czasie panującej pandemii siostry były zaangażowane w pomoc najuboższym. Poza tym, że za klasztornymi murami szyły maseczki ochronne, to cały czas wydawały posiłki.

- Nie prowadziły takiej jadłodajni jak przed epidemią, ale wydawały przez okienko posiłki przygotowywane i dowożone do nich, na nasze zlecenie, przez restauratora - mówi Eliza Rokita. - Dla wielu korzystających z tego osób był to jedyny posiłek w ciągu dnia. Siostry wspierały też te osoby suchym prowiantem. Kiedy w Zgromadzeniu ujawniony został koronawirus - punkt dożywiania musiał zostać zamknięty.

Miasto zadbało nie tylko o to, aby odizolować potencjalnie zakażone osoby korzystające z jadłodajni, ale również o to, by ci najubożsi nieprzerwanie mieli dostarczane posiłki.

- Po stwierdzeniu ogniska zakażeń w klasztorze, we współpracy z Fundacją Nova Forte, Lokalną Grupą Działania Chełmno i wolontariuszami, każdego dnia lodówkę przy ulicy Dominikańskiej wypełniamy żywnością dla mieszkańców, którzy korzystali z pomocy prowadzonego przez siostry Centrum Zapobiegania Wykluczeniu Społecznemu - mówi o podjętych działaniach Artur Mikiewicz, burmistrz Chełmna. - Lodówka każdego dnia jest dezynfekowana. Dodatkowo, żywność od tego tygodnia zapewni też Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Po potwierdzonych przypadkach zachorowań w klasztorze podjęliśmy również działania, które miały na celu zlokalizować osoby bezdomne, znajdujące się w bezpośredniej grupie ryzyka z racji możliwego kontaktu z siostrami podczas wydawki żywności. Udało się to zrobić przy aktywnym zaangażowaniu straży miejskiej i policji. Przewieźliśmy je w miejsce odosobnienia, a po wykonaniu testów i zwrotnym wyniku ujemnym - zostały zwolnione. Monitorujemy sytuację i jesteśmy w stałym kontakcie z Powiatową Stacją Sanitarno-Epidemiologiczną w Chełmnie.

Nad Wartę

O zakonnicach z Chełmna głośno zrobiło się w całej Polsce, ale w szczególności w Poznaniu.

- Jedna z sióstr, mimo zakazu przemieszczania się, wróciła do Domu Zakonnego w Poznaniu z Chełmna, a inna do podpoznańskiego Buku - mówi Witold Draber, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu. - Na oba domy zakonne została nałożona kwarantanna. Bardzo trudno od nich uzyskać informacje, są tajemnicze i trudno zrobić pełen wywiad epidemiologiczny, ale jedna przyznała się, że przebywała w Chełmnie, gdzie było ognisko zapalne. Okazało się, że jest zakażona, a ujawniono to przez przypadek, gdyż przechodziła chorobę bezobjawowo. Innej siostrze z Poznania, która pracuje w szpitalu, zrobiono test i był pozytywny. Zakażonych jest już ponad 20 sióstr, czyli większość. Ich stan jest dobry. Cztery są starsze, ponad 60-letnie. Problem jest taki, że one nie chcą poddać się ograniczeniom i chcą opuszczać dom, a kwarantanna to kwarantanna - wszystkich obowiązują te same zasady. Szarytki, służebniczki są aktywne, ale nie mogą się tak zachowywać. Tym bardziej że tu też prowadzą DPS, skąd cztery osoby zakażone już trafiły do szpitala - mówi dyrektor poznańskiego Sanepidu.

Strach

Starosta chełmiński przyznaje, że od chwili pojawienia się fali zakażeń za murami klasztoru, odebrał wiele telefonów od zaniepokojonych mieszkańców. - Na szczęście Sanepid zadziałał sprawnie - docenia starosta chełmiński. - Szybko podjęto decyzję o zamknięciu DPS-u, izolacji klasztoru. Ważne dla wszystkich było to, by wirus nie przeniósł się na miasto, mieszkańców. To, że wśród pensjonariuszy nie ma zakażeń, to m.in. zasługa siostry dyrektor, która czuwała nad przestrzeganiem zaostrzonych zasad higienicznych. Dostała od nas środki ochrony osobistej, od wojewody: płaszcze ochronne, przyłbice, gogle, środki dezynfekcji. Założyła śluzy.

DPS-u w Chełmnie zawsze mógł liczyć także na pomoc z Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Marszałkowskiego w Toruniu.

- Chełmiński Dom Pomocy Społecznej będzie i jest beneficjentem wsparcia w ramach dużego marszałkowskiego pakietu pomocowego dla strefy usług socjalnych, w ramach którego DPS-y otrzymają środki ochrony osobistej - w sumie w regionie ponad 11 000 osób - informuje Beata Krzemińska, rzecznik prasowy urzędu marszałkowskiego. - Poza tym, pracownicy DPS-ów otrzymają dodatkowe wynagrodzenie - 1 000 złotych brutto przez trzy miesiące, kupimy też DPS-om ponad 10 000 testów diagnostycznych. To już się dzieje. Reszta wsparcia ruszy w najbliższych dniach.

Ponadto, DPS w Chełmnie trzykrotnie otrzymywał część środków zebranych podczas marszałkowskich bali charytatywnych w 2012, 2017 i 2020 roku.

W chełmińskim DPS-ie zakonnice zajmują się osobami z niepełnosprawnością fizyczną i intelektualną. Działają na zlecenie Starostwa Powiatowego w Chełmnie, a nad realizacją zadań czuwa Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie.

Szczelna izolacja

- DPS przy klasztorze to cztery obiekty, różne budynki i trzy typy: dla przewlekle somatycznie chorych, dla dzieci i młodzieży niepełnosprawnych intelektualnie, dla dorosłych niepełnosprawnych intelektualnie - mówi Ewa Wirosławska, dyrektor PCPR w Chełmnie. - Jest też podział na oddziały - dla osób leżących i chodzących. Po informacji o zakażeniach podzielono DPS na pięć oddziałów, by unikały kontaktu między sobą, aby było jeszcze bezpieczniej. W DPS-ie zatrudnionych jest 130 pracowników, w tym cztery to siostry zakonne. W sumie kadra zajmuje się 149 podopiecznymi. Można mówić, że opatrzność czuwa i mimo bliskości dużego źródła zakażenia, w DPS-ie nikt z pensjonariuszy nie jest zakażony. Dom był bardzo izolowany, szybko wprowadzono zakaz odwiedzin. Początkowo siostra Urszula, dyrektor DPS-u, występowała o dodatkowe wsparcie medyczne, bo jedna z pielęgniarek - zakonnica jest wśród zakażonych, ale ostateczna decyzja była taka, by nie wpuszczać nowej osoby. Siostra Urszula jest pielęgniarką z zawodu, może pomóc.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Szarytki z Chełmna zaraziły koronawirusem inne zakonnice, ale miasto jest bezpieczne - Gazeta Pomorska

Wróć na chelmno.naszemiasto.pl Nasze Miasto