Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jerzy Kałdowski - człowiek renesansu z Chełmna wielu zaraził pasjami [zdjęcia]

Monika Smól
Jerzy Kałdowski na fotografiach i obrazie syna
Jerzy Kałdowski na fotografiach i obrazie syna FOT. Archiwum Mariusza Kałdowskiego
Jerzy Kałdowski założył Muzeum Ziemi Chełmińskiej i był jego pierwszym dyrektorem. 
To prawdziwy człowiek renesansu 
- mężczyzna wielu talentów.

Urodził się 4 lutego 1931 r. w Chełmnie. Jego ojciec, Anastazy był zasłużonym muzykiem, organistą, profesorem muzyki kościelnej. - Po rodzicach odziedziczył talent muzyczny, patriotyzm, umiłowanie piękna przyrody, kraju i ziemi chełmińskiej - podkreśla Anna Grzeszna-Kozikowska, historyk z Muzeum Ziemi Chełmińskiej.

W 1944 roku został organistą w Starogrodzie.

- Po wyzwoleniu Chełmna podjął naukę w Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącym, kontynuował edukację muzyczną: u ojca grę na organach, u prof. Furmanowicza na skrzypcach - dodaje historyk. - Od wiosny 1945 r. objął honorową funkcję organisty w kościele pofranciszkańskim. Prowadził zarazem „Scholę Cantorum”. W kwietniu 1950 r. został aresztowany przez UB, w ramach akcji eliminacji z życia społecznego młodzieży podejrzanej o działalność antypaństwową. W areszcie pisał wiersze. Trafił do więzienia za odmowę współpracy z władzą, następnie do obozu pracy w Piechocinie, gdzie pracował w kamieniołomach. Grał w obozowej orkiestrze, stworzył m.in. „Mszę Piechocińską”.

Po zwolnieniu z obozu był organistą parafii św. Józefa, zdał maturę, skończył Studium Organistowskie i historię na UMK w Toruniu. W 1963 r. był współzałożycielem Chełmińskiego Towarzystwa Kultury.

Pierwszy dyrektor

- W 1958 r. podjął się tworzenia placówki muzealnej. Od 1974 był kierownikiem małego muzeum, w 1982 został pierwszym dyrektorem Muzeum Ziemi Chełmińskiej - wymienia Anna Grzeszna-Kozikowska. - Zaraził pasją historyczną i popularyzatorską miłośników historii Chełmna i nowych muzealników. W 1991 r. przeszedł na emeryturę, ale pozostał wierny swojej działalności. Aktywnie uczestniczył w życiu kulturalnym miasta, był współfundatorem powołanej Fundacji Muzeum Ziemi Chełmińskiej. Człowiek wielkiej pasji, umiłował Chełmno, autor pozdrowienia „Vivat Chełmno” używanego przez historyków i sympatyków muzeum. Jego dorobek to liczne publikacje, opracowania historyczne, biografie, referaty, wiersze, widowisko słowno -muzyczne, pieśni więzienne, religijne, msze liturgiczne, pieśni maryjne, papieskie, o Chełm-nie, patriotyczne, kolędy.

Prywatnie - od 1957 roku do śmierci mąż Haliny Subkow-skiej, ojciec Gabrieli i Mariusza. Jak to jest mieć takiego ojca?
- Rodzice to nasz świat dzieciństwa - mówi Mariusz Kałdowski, artysta malarz. - Jak jesteśmy dziećmi to wydaje się nam, że rodzice są tacy jacy są, innych nie ma. Po latach możemy ocenić, czy to jacy byli było dobre, twórcze czy złe. Miałem szczęście, wychowałem się w domu kochających, dbających o rozwój dzieci rodziców. Z racji pasji ojca, tego jak się realizował miałem ciekawe dzieciństwo. Czasem doświadczałem przykrości, gdy osaczała nas przeszłość ojca, jako więźnia politycznego, tego że pracował jako organista, ale on nam to rekompensował. Kontynuował to, czym zaraził go w młodości ojciec, przedwojenne Chełm-no i najlepsze z tego chciał kultywować i przelewać na nas i miasto. Jestem wdzięczny losowi za rodziców, szczególnie ojca. Zaraził mnie dobrymi, szlachetnymi wzorcami, miałem na czym budować życie.

Artysta, którego wystawa zostanie w grudniu otwarta w Muzeum Ziemi Chełmińskiej, przyznaje, że ojciec nauczył go cieszyć się chwilą i pięknem.

- I zwłaszcza o tym aspekcie jest ta moja nadchodząca wystawa w muzeum - podkreśla Mariusz Kałdowski. - Szanować otaczający świat, ludzi, przeszłość i nadawać swoim działaniom artystyczny, estetyczny i duchowy wymiar. Nauczył mnie zaradności, wielu manualnych zajęć. Robił to na swoim przykładzie, ale i wymagał. Wszystko miało być zrobione do końca, przemyślane, konsekwentne, ale też miało dawać radość. Był pedantyczny, co przeszło i na mnie, niestety. Nie buntowałem się za bardzo. Czasami wolałem pójść z kolegami grać w piłkę, a trzeba było zanieść lance 8 Pułku Strzelców Konnych na celebracje w kościele garnizonowym. Ojciec wprowadził mnie w świat piękna, kultury, więc mieliśmy wiele tematów do rozmów.
Ojciec wpłynął na wybór zawodu związanego ze sztuką.
- Gdybym nie był uzdolniony artystycznie pewne skończyłbym historie, historię sztuki, bo to mnie bardzo interesowało - mówi. - Miałem wielkie wsparcie od taty, gdy studiowałem na ASP. Liczył na to, że jak skończę wrócę do Chełmna i tu będę realizował się jako artysta. Gdybym studiował w Toruniu to może tak by się stało, ale byłem w Krakowie. Powoli akceptował więc moje wybory, choć wracał do idei powrotu, ale bez presji. Rodzice dali mi przestrzeń, bym mógł iść swoją drogą, obdarowali zaufaniem, za co jestem im wdzięczny.

Artysta obserwował pracowitego, otwartego na wyzwania i zaangażowanego w pracę ojca.

Zaraził pracowitością , nauczył szacunku

- Pracowitość, skrupulatność i dążenie do tego, aby wyrażając swoje zdanie wciągnąć i poprowadzić innych do tego, co on chciał przekazać - tak widzi ojca syn. - Miał w sobie balans. Pracował w kościele, a w dni, gdy nie było pracy w muzeum, jechał nad jezioro na działkę. Zabierał mnie. Łowił ryby, uprawiał ogród, opowiadał o „starych Polakach” i cały czas zwracał uwagę na otaczające piękno, komentował je. Po wieczornej mszy często siadał za biurkiem i pisał dla muzeum do późna w nocy, studiował. Mnie to nie dziwi, sam pracuję siedem dni w tygodniu po kilkanaście godzin. Mam to po rodzicach.
Zapamiętał wiele „lekcji”.

- Ojciec nauczył mnie szacunek do ludzi, bez względu na wykształcenie i inne cechy. Także to, że jak coś się robi, to dobrze i do końca, trzeba dbać o estetykę otaczającego świata nawet w najdrobniejszych sprawach. I cieszyć się życiem i otaczającym pięknem. Mógłbym wymienić więcej - mówi. - Ostatnio przeglądałem zdjęcia z ojcem, by go narysować. Gdy zamykam oczy - widzę to jak z opuszczonymi okularami trzyma bombkę, obok stoi mój syn i stroją choinkę. A bez zdjęć - widzę jego twarz. Patrzącą twarz.

O ojcu w trzech słowach...? - Pasja, konsekwencja, radość - dodaje pan Mariusz.

Jerzy Kałdowski zmarł 6 marca 2011 r. Miał 80 lat.

Info z Polski - przegląd najważniejszych i najciekawszych informacji z kraju [23.11.2017]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na chelmno.naszemiasto.pl Nasze Miasto